środa, 9 lipca 2014

Rozdział 1

      Wreszcie pierwszy rozdział. ;) Zapraszamy do czytania i komentowania.
~ Panna Lunatyczka i Panna Łapa

Panna Dumna

 - Jest to ostatni rok dla naszych siódmoklasistów i mamy nadzieję, że spędzą go jak najlepiej - zakończył swoją przemowę dyrektor Hogwartu, Godryk Gryffindor. Oczy całej szkoły zwróciły się na siódmioklasistów, siedzących dumnie przy swoich stołach.
Dla Chrisa ostatnie 5 lat w Szkole Magii i Czarodziejstwa były najlepszymi chwilami jego życiu. Chris wychował się u mugoli, więc była to dla niego wielka odmiana. Jednak, gdy profesor Gryffindor zawitał do jego domu, rodzice nie chcieli mu pozwolić uczyć się Hogwarcie. Chris uciekł z domu i z pomocą nauczyciela, dostał się na ulicę Pokątną.Od tego dnia spędzał wakacje w Hogwarcie wraz ze swoim przyjacielem, Edem Gryffindorem, wrednym Markiem Slytherinem i wyniosłą panną "Jestem lepsza, więc zejdź mi z drogi". Helena Ravenclaw od zawsze była bardzo dumna, samolubna, chciwa i niestety mądra, o czym przekonał się, gdy w czwartej klasie nie ustąpił jej miejsca na zaklęciach. Cały następny tydzień spędził w Skrzydle Szpitalnym. W każdym razie lepiej unikać Ravenclaw.
- To moje miejsce - wycedziła właśnie ta osoba, o której myślał. Panna Dumna patrzyła na niego chłodno.
- Pierwszy tu byłem. - Chris miał nadzieję, że brzmiało to stanowczo. Nadal uważał Ravenclaw za zagrożenie - Usiądź gdzie indziej.
,,A czy tobie nie podoba się twój kolor włosów? " Usłyszał cichy głos w głowie. Z przerażeniem wstał i natychmiast zmienił miejsce. Na wszelki wypadek wyczarował małe lusterko i sprawdził czy nadal jest szatynem. Następnie odethnął z ulgą. Ravenclaw z zadowoleniem usiadła na ,,swoim" miejscu.
- Tak szybko ustąpiłeś? - spytał jego najlepszy przyjaciel, David Prewett - Prawdziwy z ciebie dżentelmen.
- Zamknij się - warknął Chris.
~ ~ ~ ~ ~

           Mary Chase , tak jak w zeszłym roku, prowadziła pierwszoklasistów do pokoju wspólnego. Towarzyszył jej Adam Collins, również krukon z jej rocznika. Pokój wspólny Krukonów znajdował się w zachodniej wieży. Było to okrągłe pomieszczenie z wielkimi oknami z widokiem na błonia. Na granatowym suficie namalowane były gwiazdy, tak samo jak na dywanie tego samego koloru. Przy kominku stały fotele, stoły i półki z książkami. Naprzeciwko drzwi postawiono posąg Roweny Ravenclaw, która wraz z Salazarem Slytherinem, Helgą Hufflepuff i Godrykiem Gryffindorem zbudowała Hogwart.
- Jesteśmy na miejscu - powiedziała Mary - Aby dostać się do pokoju wspólnego trzeba odpowiedzieć na pytanie.
- Na jakie pytanie? - zapytała niska jedenastolatka z rudymi włosami zaplecionymi w warkocze.
Adam podszedł do brązowej kołatki w kształcie orła i zastukał nią.
- Ile jest zaklęć? - zapytał orzeł.
- Tyle ile ich wynaleziono - odpowiedział Collins.
- Ładnie powiedziane - pochwaliła go kołatka. Drzwi otworzyły się.
Uczniowie wszystkich klas weszli do pokoju wspólnego.
- Domitoria chłopców są tam - Mary wskazała ręką schody po prawej stronie - Dziewczyn są na lewo.

 ~ ~ ~ ~ ~
- Śpi już?
Zielonooka osoba zajrzała do pokoju. Helena przewróciła się na drugi bok. Przezywała w myślach swoje współlokatorki. Czasami miała wrażenie, że się jej po prostu boją. Szatynka niepewnie spojrzała na nią, a następnie zawołała resztę koleżanek.
- Śpi. Bądźcie cicho bo nas usłyszy i znowu będzie awantura.
Panna Ravenclaw uśmiechnęła się w myślach : zdecydowanie się jej boją.
Trzy przyjaciółki usiadły na ziemi i zaczęły rozmawiać. Opowiadały o wakacjach, jakie one były cudowne. Helena słuchała ich uważnie. Nigdy nie wiadomo kiedy te informacje mogą się przydać.

piątek, 4 lipca 2014

Prolog

Witamy na naszym blogu! Blog ten należy do Panny Łapy i Panny Lunatyczki. Rozdziały piszemy razem, wspólnie uzgadniając pomysły, poprawiając się nawzajem. Życzymy miłego czytania :)
~ Panna Łapa i Panna Lunatyczka

----------------------------------------------------------------------------

  Usiadła na skalnej półce, odetchnęła i wyciągnęła jabłko z torby. Szukała już od kilku godzin i jak dotąd nic.
- Jak mama mogła być tak głupia i dać się oszukać? – uśmiechnęła się złośliwie i powróciła myślami do tamtego wydarzenia.
Był to ciepły, sierpniowy wieczór…
- Mamo, Melania za dwa tygodnie teleportuje się do Francji z ciocią. Czy mogłabym się z nią zabrać? – zapytała się przymilnie Helena.
- Jaka Melania? – odpowiedziała jej pytaniem na pytanie.
- Moja przyjaciółka z Hogwartu, Melania Meadowes! Byłam z nią na meczu quidditcha dwa lata temu, nie pamiętasz?
- Tak, rzeczywiście. Masz już 16 lat, dobrze, jedź – rzekła życzliwie mama.
Obraz zniknął z jej oczu tak szybko, jak się pojawił. Wstała i otrzepała ubranie,  lustrując wzrokiem jaskinię. Zobaczyła czerwony błysk, jej oczy przyzwyczaiły się już do panującej tam ciemności,  jednak mruknęła „Lumos” i z różdżki natychmiast wytrysnął błękitny, niemal biały snob światła. Poszła szukać dalej.  Zaglądała pod różne głazy, szukała za skałami i w jaskiniowych ścianach, co godzinę odpoczywała i pożywiała się.
                Nagle zobaczyła czerwony błysk. Pobiegła do owego miejsca, uderzając się boleśnie w łokieć o duży, wystający stalagmit. Zaklęła i uważnie przeszukała teren, jednak tylko jej się wydawało.
- Mam tego dość! Szukam tego 6 godzin i nic!  - wrzasnęła rozmasowując sobie łokieć. Jej głos powoli roznosił się echem po jaskini.
Nagle do głowy wpadł jej pewien pomysł, czemu wcześniej o tym nie pomyślała? Jak cieszyła się, że matka zdjęła z niej namiar w 16 urodziny!
- Accio – powiedziała entuzjastycznym, lecz stanowczym głosem, skupiła całą siłę woli na przyciągnięciu do siebie rubinu. Poczekała tak niemal pół godziny wmawiając sobie, że może być bardzo daleko, w głębi jaskini. Nic.

- Zrezygnowanym tonem powtórzyła zaklęcie. Znów nic. Tylko zmarnowała czas.

----------------------------------------------------------------------------


Pisanie rozdziałów (w tym przypadku prologu ;) ) zajmuje nam dużo czasu i trudu, więc prosimy o komentowanie ♥

~Panna Łapa i Panna Lunatyczka